Niemcy wprowadzili całkowity zakaz spania w kabinach dla kierowców ciężarówek. Prawo egzekwować i prowadzić kontrole będzie policja, celnicy, inspektorzy urzędów pracy i federalnego urzędu transportu towarowego. Za każdą godzinę snu w kabinie ciężarówki 60 euro zapłaci kierowca a 120 euro przewoźnik, w którego flocie kierowca jeździ.
Polscy przewoźnicy, przynajmniej ich część, uważają, że to próba wyeliminowania ich z europejskiego rynku. Wśród sądeckich firm transportowych powiało grozą, bo Niemcy oczekują, że kierowcy będą zostawiać ciężarówki bez nadzoru…
O komentarz poprosiliśmy jako pierwszą Barbarę Edelmuller-Generaux, prezes Batim Transport. Ta podkreśliła na wstępie, że firma Batim tak jak i inne firmy transportowe ma świadomość, że przepis 45-godzinnej pauzy wynika z przepisów Parlamentu Europejskiego i Rady Europy, które obowiązują od ponad 10 lat. Przepis ten nie jest niczym nowym. Jest tylko różnie interpretowany w poszczególnych krajach.
- Zakres oraz zasady zawarte w tym przepisie są realizowane przez naszą firmę od szeregu lat, z pełnym skutkiem – podkreśla prezes, ale myliłby się ten, kto uważa, że na tym koniec.
- Drażliwym tematem stał się w ostatnim czasie regularny wypoczynek tygodniowy, czyli pauza 45-godzinna, szczególnie na terenie zachodniej Europy, czyli między innymi na terenie Niemiec. Batim posiada i wykorzystuje do tych potrzeb hotele, domy i mieszkania. Również zawsze korzystamy z parkingów strzeżonych oraz monitorowanych.
- Niestety żaden parking na terenie Europy nie bierze odpowiedzialności za bezpieczeństwo pojazdów i towarów. Płacimy jedynie za miejsce postojowe, gdzie kierowca ma również pełny, całodobowy dostęp do sanitariatów (WC, prysznice) a także zaplecza gastronomicznego.
Większym problemem niż ulokowanie kierowców jest dla przewoźników obawa o pojazdy i przewożony nimi towar, bo poziom przestępczości w Europie jest bardzo wysoki a do tego dochodzi zagrożenie terrorystyczne.
żródło: sadeczanin.info